Motyla noga ...czyli dalszy ciąg opowieści Pandabearda

Ahoj Piraci!

To takie zawołanie wilków morskich.
Pandabeard się do nich zalicza. Wczoraj zaczął swoją opowieść i przerwał w takim momencie.

Nie mogłem w nocy spać spokojnie. Śnił mi się piracki statek mknący po falach.
Jego działa wystrzeliwały potężne kule. Na pokładzie słychać było śpiew piratów i komendy kapitana. Niestety ta zamiana czasu spowodowała, że musiałam wstać godzinę wcześniej. Budzik wyrwał mnie ze snu o piratach.
Przez to nie poznałem celu tego pirackiego ataku.

Trudno się mówi. Ale poznacie zaraz dalszą część opowiadania Pandabearda.

Moje życie stanęło na ostrzu noża. Piraci zbliżali się do mnie, tak że zbliżałem się już do końca deski. Już siebie widziałem w pysku jakiegoś rekina, ale nagle wpadłem na genialny pomysł: Kuba Kłapouchy mógłby podrzucić mi tą stalową rurę, bym tak samo szybko jak tu przeszedłem, przebiegł znowu z powrotem. Genialny plan – pomyślałem sobie w obliczu śmierci. „Hej Kuba, przerzuć mi tą rurę“, wykrzyczałem do niego.
Kuba Kłapouchy zrozumiał oczywiście wszystko źle. Wziął stalową rurę do ręki, przywiązał szybko do zwisającej w pobliżu liny i rzucił tym w moją stronę. Widziałem jedynie coś wielkiego zbliżającego się do mnie. Przed moimi oczyma stawało się coraz większe i większe, aż w końcu BOOM, trafiło mnie prosto w serce. Poczułem się jakby mnie trafiło tysiąc kul armatnich. Czarno mi się zrobiło przed oczyma, po tym musiałem zemdleć, gdyż następną rzeczą jaką pamiętam jest to, że obudziłem się huśtając się na tej linie między moim statkiem, a tym z królewskim ładunkiem. Mammamia! W ogniu kul wspiąłem się do Kuby i mojej siostry. Po tym szybko odpłynęliśmy.

Ciekawe zakończenie. Coś czuję, że stary pirat ma więcej takich historii. Może kiedyś znów coś opowie nam.

Teraz muszę się szykować do szkoły. Ahoj pandy!
Kapi1000 :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Kapi1000 w Krainie Panfu © 2020 | Przeróbka szablonu wykonana przez Adika